Wiarę zawsze nosiłam w sercu, że cnota człowieka tkwi w dziełach, które zostawia po sobie dla potomnych. Zatem kiedy w grudniu zaprószył się płomień Powstania w stolicy naszej Warszawie, w duszy mej ogniem patriotycznym zapalona postanowiłam natychmiast tam się udać by służyć jako pielęgniarka w szpitalu. Rozpoczęłam już wówczas przygotowania do wyjazdu, kiedy nagle nadeszło wezwanie od brata mojego Konstantego, abym w Księstwie pozostała, przemierzać ziemie poznańskie i zbierać datek – pieniądze, broń, rumaki, namawiać do ochotniczych zaciągów. Na wezwanie mego brata, mężnie wzięłam to zadanie na swoje barki, dla ułatwienia zbiórki na rzecz walczących w Królestwie braci zwołałam Komitet Wsparcia Powstańcom składający się ze szlachetnych dam. Osobiście sprzedałam część swoich lasów i zaciągnęłam pożyczkę we Lwówku, oddając na cele powstańcze 16 tysięcy talarów.